fbpx

„Cienie. Dzwoneczek” – historia z gatunku tych nieodkładalnych

„To jedna z bardziej nieprzewidywalnych i jednocześnie mrocznych historii dla młodszych nastolatków jakie czytałam. Zaczyna się posępnie – od kontrastu między przedświątecznym radosnym zgiełkiem a postępującą chorobą przyjaciółki głównego bohatera. I choć wydaje się, że będzie to jeszcze jedna powieść ze świętami w tle – nic bardziej mylnego.  Szybko okazuje się bowiem, że ta opowieść ma wiele warstw, a im bardziej w nią się zagłębiamy, tym robi się dziwniejsza.

Autor świetnie wprowadza bohatera – zwykłego chłopca, który chce tylko, żeby jego przyjaciółka wyzdrowiała. I nie waha się oddać tego, czego na co dzień nawet nie zauważa. Jednak kiedy odkrywa, jaki utrata cienia ma na niego wpływ, wciąż miota się między poczuciem, że było warto, a świadomością, że to poświęcenie ma o wiele większe konsekwencje niż mógłby się spodziewać.
Równolegle z historią chłopaka i jego zmagań z utratą cienia obserwujemy wydarzenia rozgrywające się w świecie… krasnoludów, gdzie młodziutka cerodziejka Novit marzy o dołączeniu do Konfraterni, ale zostaje odrzucona. Czytelnik zostaje w ten krasnoludzki świat wrzucony właściwie bez ostrzeżenia i zmuszony do podjęcia próby samodzielnego jego zrozumienia na podstawie kolejnych tajemniczych mrocznych scen. To ogromnie pobudzające i jest wyrazem sporego zaufania autora do czytelników, którzy nie otrzymują tu niczego podanego na tacy.

Niesamowita jest cała aura kreślonej przez Parvelę historii, w której zamiast świątecznej radości jest masa szarości, smutku, intryg i zagrożenia. A młody bohater zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, które skalą przewyższają jego możliwości zrozumienia. Daleka Północ wydaje się jeszcze bardziej mroźna i nieprzyjazna, a dwie toczące się na razie osobno historie – ta Petego i ta Novit – zdają się łączyć jedynie za pośrednictwem… cieni. Jest tu wiele zaskakujących zwrotów akcji i nic nie jest takie, jakie z początku się wydaje. Klimat, jaki Timo Parvela buduje za pomocą słów i kolejnych scen, doskonale dopełnia Pasi Pitkanen swoimi kapitalnymi ilustracjami. Doskonale wpisują się one w atmosferę opowieści, dodając kilka kolejnych mrocznych tonów i uatrakcyjniając lekturę.

Nic w tej powieści nie jest oczywiste i niewiele można przewidzieć, dlatego jestem nią oczarowana i zaintrygowana niemal od pierwszej strony. Autor świetnie wykorzystuje motywy fantastyczne czy elementy grozy, a jednocześnie splata je w bardzo spójną i wyrazistą całość. To historia świeża i wyjątkowa, a mimo niewielkiej objętości, gęsta od doznań i emocji, otwierająca się na pełną niebezpieczeństw przygodę. Wzbudza mój zachwyt zarówno z powodu kreacji bohaterów, kapitalnie budowanego napięcia i poczucia zagrożenia, mrocznej aury, jak i nietypowego splecenia elementów bożonarodzeniowych ze światem fantasy. Nie mogę pogodzić się z faktem, że na rozwinięcie historii będę musiała czekać, bo to historia z gatunku tych nieodkładalnych, które chciałoby się pochłonąć jednym tchem. Poważna, interesująca powieść dla młodych odbiorców, którzy wyrośli już z cukierkowych opowiastek na święta i nie tylko”.

Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.
Zajrzyj do książki: https://dwukropek.com.pl/ksiazki/cienie-dzwoneczek/

 

Powrót