„Bardzo dużo kości” – o niechcianej samotności i poszukiwaniu swojego szczęścia
„Dzieci kochają zwierzaki, a wydaje się, że to właśnie psy cieszą się ich największą sympatią. Nie powinien więc dziwić fakt, że książek dla młodszych czytelników, w których to właśnie nasi czworonożni przyjaciele są głównymi bohaterami, jest naprawdę wiele. Ważne jednak, aby książki te nie zniekształcały tego, jak chcemy, aby nasze dziecko traktowało i postrzegało zwierzęta. Bardzo dużo kości – przepięknie wydane przez Wydawnictwo Dwukropek – czyli opowieść o Kopciuchu, jest przykładem tego, że można stworzyć niebanalną, w dodatku niedługą, lecz ciekawą opowieść o psach, która w dodatku będzie ukazywała te zwierzaki nie jako maskotki, zabawki czy nawet podopiecznych ludzi, lecz po prostu jako naszych przyjaciół.
Yuval Zommer, ilustrator i twórca książek znany w Polsce jako twórca Wielkiej księgi życia na Ziemi i kolejnych, wchodzących w skład cyklu publikacji, stworzył opowieść o Kopciuchu, który w przeciwieństwie do swoich psich znajomych – mopsa Percy’ego, pudlicy Piksi, jamnika Sidneya i charcicy Ady – nie ma swojego ludzkiego przyjaciela. W tym miejscu pragnę zwrócić Waszą uwagę na nazewnictwo. W żadnym momencie książki nie pada słowo „właściciel” czy nawet „opiekun”, a jedynie właśnie „przyjaciel”, co urzekło mnie najbardziej i jestem przekonana, że nie jest to przypadkowy zabieg, a Zommer naprawdę kocha zwierzęta i w gronie swoich przyjaciół musi mieć niejednego czworonoga.
Kopciuch jest pod względem ludzkiej przyjaźni osamotniony. Nie ma obroży, nikt nie chodzi z nim na spacery, nie daje psich przysmaków, nie mówi czule „siad” lub „aport”. Co więcej, Kopciuch, jako pies bezdomny, jest również przez ludzkich przyjaciół swoich psich znajomych traktowany z lekceważeniem, a nawet złością. Wyganiają go z ogródka, przeganiają z trawników. Kopciuch jest jednak wesołym czworonogiem i dnie spędza na tym, co lubi robić najbardziej, a więc – na kopaniu. To jednak na nikim (ani na psach, ani na ludziach) nie robi wrażenia. Co więcej, nie pozwalają kopać Kopciuchowi w ich pobliżu. Nasz psi bohater postanawia więc pewnego dnia pobiec daleko, hen, za lasy i wzgórza w poszukiwaniu miejsca, skąd nikt go nie przegoni. I wtedy jakiś niesamowity zapach sprawia, że Kopciuch zaczyna kopać tak głęboko i intensywnie, jak nigdy wcześniej. I odkrywa coś przewspaniałego. Odkrywa BARDZO DUŻO KOŚCI. Skąd one się tam wzięły? Co to za kości? Co teraz z nimi zrobić? Kopciuch nie wie, więc pędzi po swoich znajomych. A kiedy i oni nie wiedzą, choć są równie zachwyceni, jeden z nich, przypomina sobie, że chyba wie, gdzie takie kości widział. I psiaki wybierają się w podróż do Muzeum Historii Naturalnej. Czy tam dowiedzą się czegoś więcej o niezwykłym znalezisku Kopciucha? Czy bohater znajdzie w końcu swojego ludzkiego przyjaciela i dom, w którym będzie się mógł schronić? Dowiecie się tego z lektury tej przepięknie zilustrowanej książki.
Bardzo dużo kości to prosta, lecz pomysłowa i chwytająca za serce opowieść o tym, że przyjaźń i szczęście czasami czekają w bardzo niespodziewanym miejscu i że los może się odmienić w mgnieniu oka. To wywołująca uśmiech lektura, w dodatku opatrzona cudownymi ilustracjami. Aż żal, że opowieść o Kopciuchu nie jest choć trochę dłuższa, bo chciałoby się z tym psiakiem spędzić zdecydowanie więcej czasu. Opowiedziana i zilustrowana przez Zommera historia to również świetny sposób na wprowadzenie dzieciaków w świat dinozaurów, opowieści o niesamowitych odkryciach, archeologii lub wstęp przed pierwszą wycieczką do muzeum.
Warto również zaznaczyć, że w Bardzo dużo kości poza nazywaniem ludzi przyjaciółmi, a nie właścicielami psów, autor unika także ich wywyższania i podnoszenia do roli panów dzięki temu, że nigdy nie widzimy ich twarzy. Ilustracje ukazują nam ludzi jedynie od pasa w dół, co dodatkowo sprawia, że cała historia, zarówno fabularnie, jak i graficznie, opowiedziana jest z perspektywy czworonoga, bo świat widziany jest od dołu. Nie sposób pominąć również faktu, że książka Yuvala Zommera nie jest także pozbawiona elementów humorystycznych, co widać choćby w przypadku tytułu gazety stylizowanej na psi magazyn, czy pojawienia się (oczywiście również tylko od pasa w dół) królowej Elżbiety i jej psiaków.
Bardzo dużo kości będzie nie tylko zabawną i ciepłą historią do przeczytania wspólnie z dzieckiem, ale także pięknie prezentującą się na półce publikacją, która również cudownie będzie nadawać się na prezent dla wszystkich małych czytelników, którzy uwielbiają psiaki. Duży format, twarda, lekko gumowana oprawa, a także przepiękne, żywe kolory i pocieszny pysk Kopciucha na okładce aż się proszą, by wziąć książkę do ręki i sprawdzić, o czym opowiada. A środek również nie zawodzi. Ilustracje są duże, kolorowe (lecz nie jaskrawe), przyciągające wzrok. Tekstu nie ma natomiast bardzo dużo, dlatego opowieść ta sprawdzi się nawet dla wiercipięt, które nie potrafią jeszcze długo usiedzieć przy lekturze.
Bardzo dużo kości to udana opowieść o pasji, przyjaźni, miłości, niechcianej samotności i poszukiwaniu swojego szczęścia, swojego miejsca. To ciepła, zabawna i pouczająca historia o relacji między człowiekiem a psem, która, jak się okazuje, może zrodzić się także ze wspólnej pasji. Zommer nie stawia ludzi w roli panów, czyniąc ich przyjaźń z psami faktycznie przyjaźnią, w której każda ze stron coś daje i coś otrzymuje. I choć wiele jest tu opowiedziane pomiędzy wierszami i ilustracjami, książka ta będzie świetnym sposobem, aby zacząć uczyć najmłodszych szacunku do zwierząt i traktowania ich jako członków rodziny, a nie zabawki czy chwilowe widzimisię. Jednak opowiedziana nam przez Zommera historia to również opowieść o byciu nieco innym niż cała reszta. Kopciuch różni się od swoich psich znajomych, którzy do tej pory nie poświęcali mu zbyt wiele uwagi i czasu. Jednak wspólna pasja (kości!) zbliża ich do siebie i pokazuje, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż im się wydawało, a podział, który stworzył się gdzieś po drodze, nie ma tak naprawdę znaczenia. Jest to więc również publikacja pełna otuchy i wlewająca w serce nadzieję, że nawet jeśli teraz nie znaleźliśmy przyjaciół, nigdy nie jest na to za późno. Bo wszyscy chcą kochać. A czasami także kopać.”
Recenzja: Sylwia Sekret, Głos Kultury