„Czarodziejski flet” – połączenie opowieści współczesnej i fantasy
„Dość sceptycznie podchodzę do książek napisanych na podstawie filmów. Zazwyczaj wolę odwrotną kolejność. W końcu oba media posługują się nieco innymi środkami wyrazu i w moim odczuciu łatwiej coś odjąć z zazwyczaj bardziej rozbudowanej powieści i przekształcić w film, niż język obrazu zastąpić słowami i wypełnić treścią. No ale jak tu nie ulec pokusie czytania, skoro mamy do czynienia z historią zainspirowaną jedną z najsłynniejszych oper Mozarta? I tak oto w moje ręce trafił Czarodziejski flet Hendrika Lambertusa.
(…) Od razu zaznaczę, że nie widziałam filmu, jak pewnie wiele osób, bo jednak u nas znacznie łatwiej przebijają się filmy amerykańskie niż np. niemieckie. Natomiast w trakcie lektury potrafiłam rozpoznać te charakterystyczne dla języka filmowego elementy, a nawet cięcia poszczególnych scen, jednak są one ładnie językowo maskowane i dobrze douzupełnione narracją. Zafascynował mnie fakt, że inspiracją dla fabuły jest opera Mozarta i byłam bardzo ciekawa, jak twórcy wprowadzą ją do historii skierowanej do młodzieży, tym bardziej że większość potencjalnych czytelników pewnie nigdy Czarodziejskiego fletu nie widziała ani nawet nie pomyślała, żeby jej wystawienie obejrzeć. W końcu… kto dziś interesuje się operą. A jednak zapewniam, że wielu odbiorców przeczyta książkę z zapałem i nawet jeśli nie pobiegnie od razu do kas najbliższej opery, to zyska spore pojęcie o tym wybitnym bądź co bądź dziele (i nie mówię tego tylko dlatego, że ja lubię ten gatunek sceniczny).
Mamy tu ciekawe połączenie opowieści współczesnej i fantasy. W tej pierwszej mamy historię o chłopaku, który ma dość niemodną pasję i był z tego powodu wyśmiewany w szkole, a teraz trafia do szkoły, w której kształcą się muzycy i śpiewacy. Ma więc nadzieję nie tylko na rozwój i krok ku scenicznej karierze, ale też poczucie przynależności i zrozumienie. Na miejscu przekonuje się jednak, że w gruncie rzeczy w tej szkole też są silniejsi, którzy gnębią słabszych, a nadmiar stricte technicznych zajęć muzycznych potrafi przygasić pasję. Dla bohatera to trudne zderzenie oczekiwań z rzeczywistością, tym bardziej że całkiem niedawno stracił ojca i przyjazd tutaj oznaczał też pozostawienie samotnej matki.
Warstwa fantasy wiąże się ściśle z fabułą opery Mozarta do której, za sprawą magii, trafia bohater. Chłopak dobrze zna treść dzieła, ale zupełnie czym innym jest wiedzieć, a czym innym przeżywać. To, czego doświadczy w magicznym świecie, okaże się dla niego także cenną lekcją do przeniesienia w realne życie. Pozwoli mu rozpoznać własne pragnienia i odkryć samego siebie. Książkowa historia świetnie objaśnia fabułę opery i łączy ją z przeżyciami bohatera w realnym świecie. Muszę przyznać, że spodobał mi się ten dość karkołomny z pozoru pomysł. Bo czym innym są retellingi mitów, które są jednak nieco powszechniej znane, a czym innym oparcie opowieści na dziele sztuki muzycznej sprzed wieków. Okazuje się, że twórcy filmu, ale też autor książki, wydobyli z niej to, co najważniejsze i najbardziej uniwersalne.
Czarodziejski flet stał się tu opowieścią o pasji, marzeniach i zderzeniu z rzeczywistością. O odwadze brania spraw we własne ręce, poczuciu sprawczości, narodzinach miłości. O oczekiwaniach własnych i presji oczekiwań innych. O wsparciu i przyjaźni. O tym, że krzywdzenie innych to często kiepski mechanizm obronny, a przyjaciół można znaleźć w nieoczekiwanych okolicznościach. Przeczytałam z przyjemnością i sądzę, że to dobra propozycja dla młodszej młodzieży. Niezależnie od tego, czy znają film lub operę”.
Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.