fbpx

Gdy dostajesz w spadku „Wyspę, której nie było” ;-)

Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia idziecie na odczytanie testamentu wujka, którego nigdy nie poznaliście. O którym wiecie tylko to, co opowiedziała wam mama. Wyobraźcie sobie, że nie dostajecie pieniędzy, domu, samochodów, a jedynie… a może aż… wyspę. Tyle że nikt nie wie, czy naprawdę istnieje. A, i jeszcze wy macie jedynie dwanaście lat, co oznacza, że nie macie za bardzo możliwości i środków na przeprowadzenie poszukiwań.

Kiepska sprawa, prawda? A to właśnie to, co przytrafiło się Rixonowi Websterowi, bohaterowi książki Joe Wilsona pt. Wyspa, której nie było. Chłopiec usłyszał, że stał się właścicielem maleńkiej wyspy Kruszyna, która widnieje zaledwie na jednej, i to strasznie starej, mapie. W jej istnienie nie do końca wierzy prawnik wuja, a także mama chłopca, która nie chce nawet wybrać się na poszukiwania. Prawnik wręcza jeszcze Rixonowi w tajemnicy kopertę wypełnioną wycinkami z gazet sprzed pięciu lat, mówiącymi o zaginięciu grupy naukowców, oraz pendrive pełen równań matematycznych (…)

Atutem powieści jest główny bohater – zwyczajny dwunastolatek, z którym bardzo łatwo się utożsamiać. Rixon nie różni się niczym od innych, nie ma supermocy ani nadzwyczajnych uzdolnień, a do tego zmaga się z trudnościami, jakie niejednemu dziecku są znane. Jego największą troską jest tęsknota za ojcem, który pozostaje nieobecny i nie ma dla niego czasu. Rodzice są rozwiedzeni, ale to brak zainteresowania ze strony taty jest dla Rixona najbardziej dotkliwy.”

Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.
Zobacz książkę: https://dwukropek.com.pl/ksiazki/wyspa-ktorej-nie-bylo/

Fot. Zaczytasy

Powrót