fbpx

Kot Marian, czyli jeden z najciekawszych literackich mruczków!

„Pewnego dnia dwunastoletni Baltazar budzi się i odkrywa, że jego kot Łatek potrafi mówić, a do tego ma wobec chłopca bardzo konkretne plany. Szybko wygania go z łóżka i zabiera na intrygującą przechadzkę do pewnego wrocławskiego domu, który został opuszczony. Na miejscu okazuje, że Baltazar musi poradzić sobie z pewną zjawą, która przywędrowała nieproszona do ludzkiego świata. Już tutaj muszę zaznaczyć, że akcja książki pędzi od pierwszych stron i nie zwalnia do końca, nie ma tu żadnych przestojów, które mogłyby przeszkadzać młodszym czytelnikom. Nie łapcie mnie teraz za słówka, bo to historia dla wszystkich grup wiekowych;)

Fot. Książkowy Frik

〰〰〰
Łatek, a właściwie Marian, bo właśnie tak nazywa się kocur, pokazuje Baltazarowi zupełnie inny świat, pełen potworów, które czasem mogą stanowić prawdziwe zagrożenie. Tych dwoje czeka sporo przygód, które czytelnik będzie śledził z zapartym tchem. Ach no i ten Wrocław, gdzie wszystko się zaczyna! Moje ukochane miasto, w którego czeluściach kryją się różne straszydła. Drugi tom trzyma poziom, co wcale nie było łatwe, bo przysłowiowa poprzeczka była naprawdę wysoko. Baltazar szkoli tu swoje umiejętności pogromcy potworów, a Marian… ma poważne kłopoty! A to za sprawą pewnego mordercy, których czyha na jego życie i… sporej nadwagi!
〰〰〰
Chyba to w tych książkach podoba mi się najbardziej, wspaniałe połączenie postaci i wątków fantastycznych z przyziemnymi problemami. Potwory z innych wymiarów, ratowanie świata i ludzkości, ale też budowanie przyjaźni, co wcale nie jest takie proste. Całość przyprószona niewymuszonym humorem, błyskotliwymi dialogami. Kot Marian i jego ociekające sarkazmem przytyki to jeden z najciekawszych literackich mruczków, jakiego poznałam. A jeśli właśnie udało mi się zainteresować czytelników ceniących sobie książkowe czworonogi, to muszę dodać, że Marian to nie jedyny kot, który zainteresuje was podczas lektury obu części.

Fot. Książkowy Frik

〰〰〰
Zapomniałam wspomnieć, że pierwszy tom zachwyca Wrocławiem, a w drugim wybieramy się do Krakowa! Podsumowując! Jest swojsko, zabawnie, lecz czasem dość niebezpiecznie! Wisielczy humor jest idealnie wyważony, tempo akcji nie zwalnia nawet na chwilę, a nietuzinkowi bohaterowie i osobliwe potwory są największymi perłami tej historii. Polecam z całego serducha!”
〰〰〰
Recenzja: Książkowy Frik
〰〰〰
Zobacz obie części serii o Kocie Marianie:
Tom I – Kot Marian i odwiedzacze
Tom II – Kot Marian i przepowiednia

Powrót