fbpx

Poruszająca do głębi „Miłość Flory”

Lektura tej powieści była jak wyczekany powrót do domu, w ramiona ukochanych osób. Bo kto raz spotkał się z Gadsbymi, ten zawsze będzie chciał się z nimi spotkać raz, drugi i trzeci. Ta zwariowana rodzina, w której normalnością jest chaos, dostarcza mnóstwo okazji do śmiechu, a jednocześnie dowodzi, że niezależnie od okoliczności – to w rodzinie drzemie największa siła. Choć książka nie skupia się jak poprzednia na kwestii śmierci ukochanej osoby i aż kipi od sytuacji zabawnych, czasem wręcz absurdalnych, nie brak w niej tematów refleksyjnych i poważnych. Tym razem obok relacji rodzinnych podejmuje temat zaburzeń psychicznych i wyborów, które potrafią ranić innych.

Autorka zawarła w niej przeróżne oblicza miłości – tej romantycznej, związanej z gorącym uczuciem, zakochaniem, tej pozornej, którą tak łatwo pomylić z przyjaźnią, a także tej rodzinnej, która cementuje więzi i sprawia, że jesteśmy w stanie zrobić dla bliskich wszystko. Autorka mówi o tym, że miłość bywa zwodnicza, ale jest też piękna, że czasem niesie ból, ale też rozświetla życie. Że czasem musimy z niej zrezygnować, jeśli ukochana osoba nas rani, ale że możemy ją znaleźć w zupełnie innym miejscu.

Fot. Zaczytasy

Miłość Flory jest opowieścią nie tylko o zakochaniu (choć miłość aż wylewa się z jej stron), ale przede wszystkim, pozostając w spójności z Czasem po Irisjest historią o rodzinie – o lojalności mimo nieporozumień, o wsparciu mimo niesnasek, o sile, którą czerpać można od innych, nawet jeśli czasem nie umiemy się dogadać. Autorka pięknie kontynuuje główną linię fabularną związaną z Blue i jej rodziną, rozwijając swoich bohaterów i poddając ich kolejnym zaskakującym próbom. I choć nie zawsze jest wesoło, z tej historii płynie taka masa ciepła, że czytelnik pragnie spoić się z nią, zapaść w nią jak w miękką puchową kołdrę.

Nadal kocham Bluebell i jej wycofaną uważną obecność. Jej bystre oko czasem skryte za kamerą, jej spojrzenie na świat, wyrażane wpisami w pamiętniku. Jednocześnie uwielbiam całą jej rodzinę, nawet desperującego ojca i skupioną często na sobie Florę. Tak samo uwielbiam Zorana, który na zawsze pozostanie już częścią rodziny, mimo że próbuje żyć po swojemu. I wiecie… gdybym mogła na jakiś czas przenieść się do dowolnej książki, to właśnie w domu rodziny Gadsby najbardziej chciałabym się znaleźć. Poczuć zapach spalonego ciasta, posłuchać pokrzykiwania ojca, który znalazł w butach kocie bobki, pobyć w tej całej domowej krzątaninie… i poczuć te silne więzi, które wytrzymają każdą burzę.

Miłość Flory to kolejna powieść autorki, która w swej fikcyjności zachowuje niezwykłą autentyczność. Fabularnie i emocjonalnie dojrzała historia dla dojrzewających czytelników (i nie tylko). Poruszająca do głębi, niestroniąca od zagadnień trudnych i bolesnych, a jednocześnie pełna ciepła i nadziei, zostawiająca odbiorcę w poczuciu błogiego spokoju. O relacjach, rodzinie, miłości. O lęku, stracie i niepewności. O tym, że przeciwności losu cementują więzi i że nigdzie nie jest tak dobrze wracać, jak do domu. A jeśli byliście już w domu Gadsbych, to musicie tam wrócić koniecznie.”

Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.

Powrót