„Tosia i Julek sprzątają”, czyli jak zamienić frustrację w zabawę?
„Sprzątanie. Na dźwięk tego słowa w ludzkich umysłach otwierają się różne drogi skojarzeń. Dla niektórych jest to kojąca czynność o niemal medytacyjnym znaczeniu. Systematyczne usuwanie brudu i chaosu, porządkowanie przestrzeni, które wspiera także proces budowania wewnętrznej harmonii. Dla innych to zbędna czynność, która tylko generuje stres i wzmaga poczucie straty czasu. Dzieciom najczęściej propozycja sprzątania jawi się jako wyraźna przeszkoda w zabawie. Nudny obowiązek, który może szczerze uprzykrzyć życie. Zwłaszcza w chwili, gdy na horyzoncie rysuje się pomysł kolejnej przeciekawej aktywności…
Wie o tym niejeden rodzic szukający sposobów na to, by zachęcić dzieci do sprzątania i tym samym wypracować nawyk utrzymywania bliskiej przestrzeni w czystości. Magdalena Boćko-Mysiorska porusza „palącą” kwestię w kolejnym już tomiku w serii o parze bliźniąt, wesołych kilkulatkach, bracie i siostrze. Tosia i Julek sprzątają (wyd. Dwukropek, 2023, ilustracje Dorota Prończuk) to krótka, acz treściwa fabuła, podobnie jak w innych częściach tego wartościowego cyklu. Tym razem dzieci wkładają wiele pracy w zbudowanie skomplikowanej konstrukcji całego miasteczka z klocków. Po jakimś czasie zabawa nieco powszednie i pojawia się nowy pomysł – malowanie! Aby jednak móc rozłożyć kartki, farby oraz pędzle potrzebne jest miejsce, zatem i posprzątanie… Aby wyciszyć wyraźny bunt maluchów tata przyodziewa pelerynę superbohatera i przy wsparciu magicznego królika zmienia tok wydarzeń. Porządkowanie „ubrane” w kostium zabawy staje się bowiem o wiele atrakcyjniejsze.
Warto przyjrzeć się tej opowieści pod różnymi kątami. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie w każdym momencie mamy siły i nastrój, by przekuwać obowiązki w zabawę. Warto jednak spróbować tej metody, chociaż od czasu do czasu. Jak sami spuścimy z tonu łatwiej będzie o pozytywne zwieńczenie tego procesu, możemy także zadziwić i mile zaskoczyć nasze własne pociechy. Cenne rady w tej materii autorka zostawia dorosłym pod koniec książki.
Moją uwagę zwrócił także fakt wyjścia poza stereotypowo ukazywane role mamy i taty w rodzinie. Rodzice Tosi i Julka dzielą się obowiązkami, współuczestniczą zarówno w wychowaniu bliźniąt, jak i w codziennych zadaniach domowych. To budujący przykład, który warto podkreślać i przedstawiać od najmłodszych lat. Tata też się świetnie bawi, choć jego kostium superbohatera nie daje mu mocy zbawiania świata. Za to potrafi zdziałać cuda w prywatnym mieszkaniu tej uroczej rodziny. A zatem… mopy w dłoń i lecimy na miotle spotkać się z czarownicą :-)”
Recenzja: Barbara Górecka / Dom Bajek