„Zimne wody Wenisany” – prawda ukryta pod powierzchnią
„Trzeba przyznać, że autorce udało się tutaj stworzyć naprawdę intrygujący świat. Tworzą go Weniskajl i Weniswajt, które są otoczone kulą chroniącą przed zielonym trującym powietrzem. Te dwa miasta są jakby swoimi lustrzanymi odbiciami, bo wszystkie budowle z pierwszego mają odpowiedniki w drugim, tyle że w tym ostatnim przypadku znajdują się one w całości pod powierzchnią wody.
〰〰〰〰〰
Liczne kanały i mostki nad nimi sprawiają zaś, że Weniskajl pod wieloma względami przypomina Wenecję. Zamieszkujący go ludzie lękają się jednak choćby krótkotrwałego zanurzenia, gdyż może to wywołać chorobę zwaną tęczowicą. Zarażeni nią podobno najpierw wariują, a potem znikają, bo nie potrafią się oprzeć pragnieniu pójścia do strasznego granatowego lasu Wenisfajn, gdzie czeka ich już tylko śmierć. Z kolei ci, którzy nie wydostali się na powierzchnię, nie do końca umierają, lecz są skazani na dziwne życie topielców wśród zasadniczo ignorujących ich innych istot zamieszkujących Weniswajt.
〰〰〰〰〰
Towarzysząc dwunastoletniej Agacie, stopniowo jednak coraz lepiej poznajemy Wenisanę i zaczynamy się orientować w rządzących tam regułach. Co istotne, w rzeczywistości nie zawsze są one zgodne z wiedzą wpajaną tamtejszym dzieciom. Niezależne od dziewczynki okoliczności powodują, że zostaje ona w praktyce zmuszona do odkrycia rozmaitych sekretów tego świata. Jesteśmy więc świadkami, jak po wpadnięciu do wody nie zostaje zaatakowana przez żyjące w Weniswajcie gabo, lecz wręcz przez nie uratowana. Okazuje się bowiem, że te przypominające ptaki stworzenia zabijają wprawdzie dorosłych, ale mają litość dla dzieci, a w dodatku mogą w dość specyficzny sposób komunikować się z ludźmi.
〰〰〰〰〰
Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.
Zobacz książkę: https://dwukropek.com.pl/ksiazki/zimne-wody-wenisany/