fbpx

„Roryk. Nieśmiały detektyw” – o pewnej kłopotliwej supermocy ;-)

„Roryk Nieśmiał jest odnoszącym sukcesy detektywem. Rozwiązał już niejedną spektakularną sprawę i nawet stał się idolem dla niektórych ludzi. Mógłby spokojnie stać się celebrytą i pławić w światłach kamer… gdyby tylko nie był tak potwornie nieśmiały. Nieśmiałość Roryka jest wręcz legendarna: wstydzi się przesłuchiwać podejrzanych i świadków, jest zbyt nieśmiały by pytać o drogę czy szukać informatorów… Trudność sprawia mu nawet zamówienie taksówki.

Ogromną fanką Roryka jest dwunastoletnia Matylda, właścicielka niezwykle tchórzliwego psa i detektywka amatorka. Dziewczynka marzy o pracy detektywa i poznaniu tajemnicy sukcesu nieśmiałego detektywa. Gdy jednak udaje jej się zostać jego stażystką, odkrywa, że metody nie da się skopiować. Roryk bowiem widzi, co działo się wokół pewnych przedmiotów, o ile je dotknie albo… poliże.

Tym razem Nieśmiał ze swoją samozwańczą współpracownicą będą musieli rozwiązać zagadkę zaginięcia perły z domu pewnej miliarderki. Policyjny śledczy jest przekonany, że to ona jest sprawczynią zaginięcia, Roryk ma jednak sporo wątpliwości. Tylko czy nieśmiałość nie stanie mu na drodze do prawdy?

Wśród wielu książek detektywistycznych dla małych i dużych ta wyróżnia koncepcją metody detektywistycznej, którą posługuje się bohater, oraz samą postacią bohatera, który jest detektywem chorobliwie wręcz nieśmiałym. Czyż samo to nie brzmi intrygująco? Odczytywanie losów przedmiotu w trakcie lizania brzmi jak świetna supermoc, ale też supermoc dość kłopotliwa, nie uważacie? A jeśli do tego sam detektyw jest wiecznie skrępowany i skupiony na tym, by nikogo nie urazić, mona się spodziewać niezłego ambarasu. A dzięki temu jest ciekawie i całkiem zabawnie, nawet jeśli dla samego Roryka te sytuacje są niezręczne. Nieśmiałość Roryka jest podkręcona do granic wytrzymałości, ale to czyni z niego zabawnego bohatera, który mimo to budzi sympatię.

W kontraście do nieśmiałego Roryka na scenie pojawia się dwunastoletnia Matylda. Dziewczynka potrafi człowieka zagadać na śmierć, jest bystra, pewna siebie i przebojowa. Ona również budzi sympatię, zwłaszcza dlatego, że nie jest ani trochę zarozumiała. Tworzą z Rorykiem wspaniały duet, którego energia niesie fabułę wartkim nurtem, wciągając czytelnika w detektywistyczne śledztwo.

Fot. Zaczytasy

Zagadka, z którą mierzą się bohaterowie, jest świetnie dostosowana do wieku odbiorców – dostatecznie zawiła, by pozostać intrygującą i przyciągnąć odbiorcę, a jednocześnie dość klarowna, by odbiorca potrafił zrozumieć motywację sprawców przestępstwa. A przy tym wszystko, co dzieje się wokół sprawy, wraz z drobnymi twistami i humorystycznymi scenami, buduje nastrój i tworzy lekką, ciekawą fabułę. Roryk to świetna rozrywka i dobre połączenie detektywistycznej historii z przyjemną dawką okazji do uśmiechu.

Nie mogę nie docenić w tym miejscu świetnego tłumaczenia Emilii Skowrońskiej, przekładającego się na lekkość tekstu, dobrze oddającego humorystyczny rys. Ale przede wszystkim na uwagę zasługuje spolszczenie nazwisk znaczących – z nazwiskiem głównego bohatera na czele. Rory Shy staje się oto Rorykiem Nieśmiałem, co jest znacznie ciekawsze niż gdyby był Rorykiem Nieśmiałym, a jednocześnie zachowuje związek z najbardziej znaczącą cechą jego charakteru. Uwielbiam zabawy słowem, ale zdaję sobie sprawę, że niełatwo przekłada się je z jednego języka na drugi.

Roryk to kolejny z naszych patronatów, z którego jesteśmy szalenie dumni. Świetna, lekka, zabawna historia z wyrazistymi bohaterami i ciekawą intrygą. Doskonale wykorzystany potencjał postaci. Powieść czyta się z przyjemnością, tym bardziej że wachlarz ciekawych postaci nie ogranicza się jedynie do dwojga głównych bohaterów. A choć pomysł na nieśmiałego detektywa liżącego dowody może wydać się nieco absurdalny, jest realizowany z takim urokiem, że podbije serce niejednego mniejszego i większego czytelnika.”

Przeczytaj CAŁĄ RECENZJĘ.

Powrót